Niemieckie reggae, które dociera do nas, to zazwyczaj zwariowani celebryci z Seeed, albo Gentleman. Peter Fox i jego Seeed to praktycznie odrębny rozdział niemieckiej sceny – Rudy i jego ludzie budzą respekt, to jasne. Tyle że niemieccy rasta zawsze mają problem, czy to jeszcze reggae. Gentleman bardziej osadzony w trójkolorowych brzmieniach i dancehallu znalazł też patent, by dotrzeć nie tylko des Deutsche des Radios. Kiedy odwiedzam Nadrenię i Westfalię rokrocznie przyglądam się scenie roots u naszych zachodnich sąsiadów. Uwe Banton zaciekawił mnie, gdy zacząłem tłumaczyć tekst piosenki 11 września. Potem zaczęły się rozmowy. Jedna z nich obok.
Tymek „RasTi” Mikołajczyk
Śpiewasz w jednej z piosenek o 11 września, w twoim tekście pojawia się jednak ta data w specyficznym kontekście?
To, co mówię w tej piosence to to, że data, 11.09 jest także dniem Nowego Roku w Etiopii. W Etiopii ludzie używają innego kalendarza. Tak więc ten dzień ma także bardzo pozytywne znaczenie. Obecnie ludzie zawsze kojarzą tę datę z tym tragicznym wydarzeniem w NY, gdzie tylu ludzi zginęło… To właśnie wydarzenie było wykorzystane, aby usprawiedliwić dwie wojny, w Afganistanie i w Iraku. Dlatego właśnie śpiewam: „Widzę, że tylko biedni ludzie doświadczają bólu”. Dlaczego tak się dzieje, że wielu niewinnych ludzi, którzy nie mają nic wspólnego z tymi atakami musi cierpieć i umierać z tego powodu? Dla mnie to nie ma zupełnie sensu… To wszystko sprawia, że ci, którzy twierdzą, że stają w obronie wolności nie są w niczym lepsi od rzekomych terrorystów.
Jak rozumiesz współczesny Babilon?
Babilon dla mnie reprezentuje niesprawiedliwy system, który poniża biednych i potrzebujących i sprawia, że głodują, zamiast się o nich troszczyć. Ten tak zwany „zachodni świat” już od ponad 500 lat (a jeśli byśmy liczyli od Imperium Rzymskiego to od 2000 lat) kradł, rabował i wykorzystywał narody na ziemi. W tym samym czasie twierdzi on, że jest najwyższym standardem demokracji i wolności. Przecież to zaprzeczenie tego wszystkiego… Europa, Ameryka i wszystkie tak zwane rozwinięte narody muszą za wszelką cenę zrobić, co w ich mocy, aby dopilnować sytuacji, gdy wszystkie korzyści wynikające z nowoczesnej technologii i edukacji są dzielone pomiędzy wszystkie dzieci Wszechmogącego Stwórcy. To jedyny sposób, aby trwale wyeliminować biedę, która jest powodem wielu wojen, a co będzie fundamentem do ustanowienia trwałego pokoju i dobrobytu.
Jak to się stało, że pokochałeś reggae?
Kocham reggae odkąd byłem nastolatkiem. Czyli od około 1980 roku. Mój najlepszy przyjaciel ze szkoły opowiedział mi o Bobie Marleyu i wspólnie zaczęliśmy tego słuchać. Im więcej słuchaliśmy Boba, tym silniejsza była nasza miłość do tej muzyki. W 1981 pojechałem po raz pierwszy na Jamajkę i od tego czasu ta miłość ciągle rośnie
Jak twoim zdaniem wygląda niemiecka scena reggae?
Niemiecka scena reggae znacznie się rozwinęła przez ostatnie 30 lat. Teraz mamy młodsze pokolenie, które uczyło się od własnych rodziców. Reggae stało się więc częścią ich własnej kultury. Niemniej, gdy porównamy reggae z innymi rodzajami muzyki, zobaczymy, że reggae w Niemczech jest ciągle względnie małym obszarem w porównaniu do hip-hopu czy rocka. Główna różnica polega na tym, że z wyjątkiem kilku artystów (Gentleman, Seeed, Patrice) artyści reggae rzadko pojawiają się w głównych – ważniejszych – mediach, takich jak TV lub duże stacje radiowe. Więc scena reggae jest sceną, która w znacznej mierze polega na własnej inicjatywie i sieci połączeń pomiędzy muzykami, aby promować ich muzykę.
Byłeś w Polsce. Jakie wspomnienia?
Miałem w Polsce bardzo dobre doświadczenia, pomimo faktu, że grałem tylko małą trasę w małych klubach. Wiem, że w Polsce są znakomici muzycy i artyści i że polski reggae massive zgotował mi bardzo ciepłe powitanie i sprawił, że czułem się jak w domu.
Grając reggae czujesz jakąś specjalną misję?
Myślę, że nie tyle ja czuję się misjonarzem… Raczej reggae jest taką formą, w której ważne jest przesłanie… To zależy czy chcesz przekazać to przesłanie przy użyciu reggae. Moim celem jest nieść przesłanie miłości, co jest zgodne z nauką Haile Selassie. Miłość to podstawowa zasada, która pozwala nam żyć razem w pokoju i przestrzegać praw danych przez Stwórcę.
Wydaje się, że mamy renesans reggae w Europie…
To znakomite! Bob Marley kiedyś powiedział „Muzyka będzie rosnąć i rosnąć, coraz bardziej się rozwijać, aż pewnego dnia odnajdzie swoich ludzi”. Myślę, że właśnie teraz reggae odnajduje swój lud.
Która z twoich płyt jest tobie bliższa?
Równo: „JAH Roots” i „Rightful Place” są dla mnie wyjątkowymi albumami, ponieważ to jest mój sposób wyrażania siebie i głoszenia mojego przesłania.
Pracujesz nad kolejnym albumem?
Tak, pracuję nad kolejnym albumem, ale nie mogę jeszcze ujawnić żadnych szczegółów…
Wydaje się, że świat przeczy sam sobie…Islam i Chrześcijaństwo, a także większość religii mówią o miłości… A nieustannie w świecie tych kultur toczą się wojny. Skąd to się bierze?
Dobre pytanie! Jego Wysokość Haile SeIassie uczy nas, że religia różni się od duchowości. Musimy przestać mylić religię i duchowość. Religia to zbiór zasad, regulacji i rytuałów stworzonych przez ludzi, które miały na celu pomóc ludziom rozwijać duchowość. Z powodu ludzkiej niedoskonałości i ułomności religia stała się skorumpowana, nakierowana na politykę i stwarzająca rozłam. Jest też narzędziem w walce o władzę. Duchowość nie jest ani teologią ani ideologią. To po prostu sposób życia, czysty i prawdziwy, taki jak został nam podarowany przez Najwyższego. Religia będzie powodować problemy tak długo, jak ludzie będą myśleć, że ich religia jest lepsza od religii innych ludzi. Wtedy pojawia się problem. H.I.M Haile Selassie mówi: „ponieważ nikt nie ma prawa wprowadzać zamieszania, wtrącać się w królestwo boże, powinniśmy okazywać tolerancję i żyć wraz z ludźmi wyznającymi inne wiary”.
Wywiad ukazał się w magazynie Free Colours nr 16.