Ras Zaccharri „New Horizon”

0
1820
Ras Zaccharri
„New Horizon”
(Shem Ha Boreh Records/Mosaic Music, 2011)

Ras Zacharri znany jest już od jakiegoś czasu na rynku muzycznym, głównie za sprawą wydanego w 2009 roku albumu “Herbs Out” oraz udziału w dubowych projektach choćby z amerykańskim dj’em i producentem Roommate.

Ten rok, z racji obecności artysty w Polsce (pojawił się bowiem 2 lipca w Ostrowie Wielkopolskim na Reggae na Piaskach – recenzję piszę pod koniec czerwca), będzie należał do niego! Jedyne czego troszkę żałuję, to fakt, iż nowy album tego jamajskiego wokalisty wyszedł przed tą wizytą. Zapytacie dlaczego – bo jest po prostu średni.

Owszem, są i mocniejsze punkty, jak choćby rozpoczynający płytę „Jah Inna Mi Heart”, ale potem jest naprawdę bez większych ekscytacji. Wyjątki to „Free Up Time” i „Righteous One” z Earlem 16. Zaccharri śpiewa nieźle, czasem trochę fałszuje. Przyznaję, że osobiście naprawdę zawiodłem się na jego płycie.

Na debiucie było kilka naprawdę dobrych numerów, no i dobre featuringi Luciano czy Gregory’ego Issaacsa. Chyba trochę osiadł na laurach. Bronią się natomiast świadome teksty. Miałem nadzieję, że ten rastaman z domu 12 Plemion kolejną produkcją umocni nadzieje pokładane w nim przez wielu znawców i artystów z Jamajki – jak choćby Buju Bantona, który odpowiedzialny jest za przydomek artysty, i który był dla niego mentorem przez lata. Liczę na to, że mój pogląd zmieni się szybko, a Zaccharri zreflektuje się znakomitymi produkcjami.

Bozo

Recenzja ukazała się w magazynie Free Colours nr 17.

DODAJ KOMENTARZ