Make Progress to grupa przyjaciół tworząca reggae w samym sercu Zielonych Płuc Polski. Swoją drogę artystyczną rozpoczęli na dobre w roku 2011, w którym to decyzją publiczności zwyciężyli w przeglądzie Ostróda Reggae Festival – jednym z największych festiwali muzyki reggae w Europie. Nagrodą była sesja nagraniowa w londyńskim Soundflower Studios. EPka zarejestrowana podczas pobytu w Wielkiej Brytanii ujrzała światło dzienne w 19-nastym wydaniu kwartalnika Free Colours. Rozmowa z gitarzystą działającej od 10 lat mazurskiej grupy, Martinem Czerwińskim została przeprowadzona jeszcze przed wygraniem konkursu w Ostródzie.
Jarek Hejenkowski
fot. Archiwum zespołu
Początkowo nazywaliście się niezbyt odkrywczo, bo Jah Vibration. Co oznacza obecna nazwa? To jakieś przesłanie? Bo tak to można odbierać.
Początki zawsze są trudne, jako świeżo upieczeni muzycy chcieliśmy przynajmniej nazwą kojarzyć się ze stylem, który postanowiliśmy uprawiać. Czas przyniósł przemyślenia, których owocem była nowa nazwa. Make progress w dosłownym tłumaczeniu znaczy robić postępy, zależy nam właśnie na nieustannym rozwoju. Jednakże nie mamy tu na myśli postępu cywilizacyjnego, który swoja drogą jest ważny przez swoje oddziaływanie na każdego z nas, ale istotniejszy z naszego punktu widzenia rozwój wewnętrzny, rozwój duchowy, ubogacanie siebie we wrażliwość na drugiego człowieka. Postęp ale w kierunku drugiego człowieka.
Ruciane-Nida to chyba miasteczko bardziej sprzyjające szantom, niż reggae? Skąd takie zainteresowanie tym gatunkiem?
Szanty oczywiście też gramy (śmiech). Tylko w bardziej karaibskim wydaniu (śmiech). Sięgając do źródeł pierwotnej inspiracji musimy cofnąć się pamięcią do początku lat 90. W naszym miasteczku istniał zespół Vegetus, który grał wówczas mało popularną muzykę reggae. Ziarno zasiane przez tamtą ekipę dało początek poszukiwaniom, których owocem było powstanie naszej formacji. Oczywiście próbowaliśmy różnych stylów muzycznych, ale tylko reggae w pełni oddawało to co chcieliśmy przekazać.
Zdaje się, że w egzystencji grupy bywały też przerwy? Zwyciężała miłość do muzyki?
Tak mimo, iż gramy już ładnych parę lat to bywały w tym okresie nawet ponad półroczne przerwy w działalności zespołu. Brak pracy zmuszał nas do częstych migracji za przysłowiowym chlebem. Kilkumiesięczne przerwy w graniu nie zabiły w nas jednak przyjaźni i miłości do muzyki, która niewątpliwie okazała się być prawdziwym uczuciem.
Gdyby spotkać was na ulicy, to raczej nikt by nie domyślił się, że gracie reggae. Nawet stylu ubierania się nie można określić, jako identyfikującego się z tą muzyką. Drażni was uniformizacja, czy to przypadek?
Styl ubierania jest sprawą na tyle indywidualną, że nigdy nie próbowaliśmy na siłę upodabniać się do kogokolwiek. Nosimy to co mamy i w czym czujemy się dobrze to zasada, którą się kierujemy. Oczywiście w uniformizacji nie widzimy nic złego a jeżeli ktoś identyfikując się z jakimś stylem ubierania odnajduje swoją tożsamość to jest to jak najbardziej pozytywne. Podchodząc to tego z jeszcze innej strony bardziej należy patrzeć w serce człowieka niż na jego szatę, bo reggae jest właśnie muzyką serc a nie muzyką sposobu ubierania.
W swoim repertuarze macie głównie klasyczne roots, ale bywa też niemal ska, jak w „Dance Of Jah”. Czyli preferujecie tradycyjne odmiany reggae?
W większości wychowywaliśmy się na takich zespołach jak Steel Pulse czy Black Uhuru i dobrze czujemy się w tradycyjnym roots reggae. Nie stronimy też od ska czy innych odmian tej muzyki. Mamy też świadomość ewolucji reggae ostatnio przecież tak popularny staje się dancehall. Póki co największą sympatią darzymy jednak klasyczny roots.
Nagraliście już materiał na płytę. Co na niej będzie i kiedy się ukaże?
Rzeczywiście udało nam się zrealizować materiał w Pro studiu Radia Olsztyn. Mieliśmy nadzieję, że płyta ukaże się na przełomie wakacji jednakże problemy finansowe opóźniły całe przedsięwzięcie. Na płycie znajdzie się 10 może jedenaście autorskich kompozycji, które na pewno przypadną do gustu wytrawnym słuchaczom reggae. Początek października to moment, w którym będzie można oficjalnie zapoznać się z tym co przygotowujemy.
Ten rok był dla was dobry jeśli chodzi o sukcesy na przeglądach muzycznych…
Faktycznie, w maju wygraliśmy II ogólnopolski przegląd reggae Ełk Sound System. Kilkanaście dni później zdobyliśmy pierwszą nagrodę w naszym rodzinnym miasteczku w przeglądzie Rock Nad Nidką. W sierpniu gramy na Ostróda Reggae Festiwalu, gdzie mamy zamiar pokazać się z jak najlepszej strony.
Zespołem jesteście „na dorobku”, więc o zarabianiu na graniu nie ma mowy. Co więc robicie na co dzień?
Rzeczywiście o utrzymywaniu się z muzyki na razie możemy pomarzyć. Na co dzień pracujemy w przeróżnych zawodach od operatorów maszyn po animatorów turystyki. Perkusista Marcin na dzień dzisiejszy wykłada na Uniwersytecie Warszawskim…, niestety na razie tylko płytki w łazienkach (śmiech). Część z nas jest w trakcie studiów.
P.S. Z ostatniej chwili: Make Progress wygrało konkurs podczas festiwalu w Ostródzie. Głosy oddało ponad sześciuset uczestników festiwalu, a zwycięski zespół zdobył ich blisko połowę.
Wywiad ukazał się w magazynie Free Colours nr 17.
Płytę zespołu można nabyć tu: http://www.sklep.zima.slask.pl/830-make-progress-wiele-drog.html