JAMARAM – To The Moon and The Sun

0
1270

Turban Records & One World Records (2019)

Uwielbiam ten zespół, bo po prostu nie sposób go nie lubić. Po świetnym występie w telewizyjnym programie „My Hit – Your Song” na niemieckim kanale Pro7 już czułem, że coś nagraniowego knują. Styczniowy wideoklip do „Diamond Girl” tylko to potwierdził. Ten oktet bowiem nie lubi stać w miejscu. No i efekt już jest. Po 20 latach szalonych wojaży dookoła globu, koncertach na niezliczonych chyba scenach dostałem kolejny, jedenasty już krążek w ichniejszej dyskografii. Pamiętam, jak poznałem ich dokładnie 15 lat temu przy okazji debiutu wydawniczego („Kalahassi”) i od tamtej chwili są po dziś dzień jednym z moich ulubionych zespołów. Tom Lugo wraz z załogą tworzą nieprawdopodobną mieszankę stylistyczną okraszoną nieposkramialną melodyjnością, która jest w stanie obudzić nawet niedźwiedzia ze snu zimowego. Nowy krążek wyciska jak zwykle poty z moich nóg i czoła, gdyż tańczę już od pierwszych dźwięków. Prześliczny, skankujący „New Shoes” przywołuje mi na myśl starą, dobrą niemiecką szkołę modern ska. Lekko dubujący „Little Dancer” to klasyka jamaramowego grania. Dużo ciepła, pozytywnej energii. Takich ich właśnie uwielbiam. Podobnie jest z „Make It Through The Night”. To piosenka na każdą chwilę – rower, spacer, randkę, kolację. Zaskoczył mnie trochę „Sick Situation” będący ukłonem w stronę digital reggae, choć zagranego w specyficznie własny sposób. Skojarzył mi się to mocno z Seeed i jak się okazuje całkiem słusznie, bo jednym z producentów płyty, obok etatowego Umberta Echo, był Guido Craveiro odpowiedzialny niegdyś za hity Seeeda czy Culcha Candeli. Siostra Toma, szefa zespołu – Sara zwyczajowo też dostała swój kawałek krążka i pięknie zaśpiewała wespół z bratem w „Rise”. Choć oficjalnie na krążku numerów jest 14, to kryje się nań jeszcze mały bonusik w postaci outro, będącego przedłużeniem akustycznego numeru „Outside”, wykończonego na trąbkach w stylu najlepszych mariachi. Nie wiem jak oni to robią, ale kolejny raz nagrali fantastyczną płytę, której słucha się z przyjemnością, i którą można puścić przy niemal każdej okazji. Albo i bez niej, ot tak, po prostu, dla przyjemności. Arkadiusz “Bozo” Niewiadomski

DODAJ KOMENTARZ