DUBSKA Tribute to R.A.P.

0
1130

[Zima, 2004]

Mierzenie się z legendą to zawsze wyzwanie. Jedni, na sportowo, podchodzą do tego właśnie wyzwaniowo, inni próbują na siłę odnaleźć się w butach bohatera, któremu chcą dorównać. W tym względzie bydgoski zespół postawił na własne aranże, choć ciągle utrzymane w tradycji gliwickich mistrzów. Co ciekawe, fenomen gliwickiego R.A.P.u jest w naszym kraju czymś zupełnie wyjątkowym. Grupa, która tak krótko funkcjonowała w oficjalnym obiegu, pozostawiła po sobie tak rachityczną ilość nagrań, że po dziś dzień wzorem są nagrane koncerty w Jarocinie (1986) czy Winter Reggae. Na szczęście rodzimym archiwistom dane było zebrać w międzyczasie do kupy dokonania zespołu w ramach wydanego w 1998 roku albumu “Follow the Sun”, na którym obok filarów grupy – Jacka Szafira, Jurka Mercika i Marka Rogowskiego (swoją drogą, chyba tylko właśnie Dubska pokusiła się o pójście w stronę wokalnego trio na miarę starych mistrzów) znajdziecie między innymi  i Roberta Brylewskiego i Włodka Kiniorskiego i Ziuta Gralaka. Mamy rok 2024 i nagle na Reggae nad Wisłokiem w Rzeszowie znów słyszę R.A.P., ale w wykonaniu Dubska. Sentyment, radość, z pewnością nie zażenowanie, bo Dubska umieją zagrać ten repertuar naprawdę dobrze. Ludziom dobra energia się udziela. Jest w tym coś. W głowie pytanie – kto stanie za mikrofonem? O ilę Dymitr jest, nie tylko moim skromnym zdaniem, wybitnym artystą, o tyle samemu wcielić się w takie trio, byłoby to ponad miarę jakiegokolwiek wokalisty. Z drugiej zaś strony, tyluż wspaniałych wokalistów wychowało się na R.A.P.owych dokonaniach, że aż prosiło się o album, który pokaże dorobek tego wyjątkowego zespołu z perspektywy współczesności. Otwierające 8-utworowy album “R.A.P. Generation” wziął na swoje barki filar Shashamane – Krzysztof ‘Igor’ Kazanowski. Wpasował się znakomicie, a wespół z Dymitrem i Dianą – niczym klasyczne wokal trio R.A.P.u fantastycznie otworzyli ów mini-album. Numer dwa to sztandarowy “Reggae Rockers”, którego oficjalny tytuł to “Protection” – nawet ja o tym nie wiedziałem. Na albumie “Follow The Sun” zachwyca, głównie za sprawą wykończeń, żaspiewów i wokaliz Mercika, którego jestem od lat fanem, a którego kunszt znany jest na rodzimej scenie (dość powiedzieć, że Splendid Sound ma od niego właśnie doskonałe dubplate’y. Tak dobre, że powinny trafić do muzeum fonografii!). I już trochę się boję, bo śpiewać ma Damian Syjonfam, kojarzący mi się z mocno lirycznymi interpretacjami. Muzycznie petarda, ale jednak wokalowi Damiana brakuje odrobiny pazura. Niemniej numer nabiera w trakcie trwania przepięknego wymiaru. Jest poetycki wręcz, a digitalowa sekcja nadaje mu fajnej motoryki. Refreny siedzą jak złe i daję się kupić z miejsca. Co ciekawe, ale o Jarexa w “My Woman” nie bałem się wcale. Może to kwestia tego, że jest niewiele młodszy od członków R.A.P.u. Świetna, mocno klasyczna wersja okraszona ładnymi chórkami i dęciakami. Siedzi, jak to się mówi, po prostu. Dawid Porta wziął się za rootsowe “Front Page News”. Też bez pudła, a jego charakterystyczny tembr głosu dodał dodatkową warstwę temu kawałkowi. Kuba Kaczmarek (CGB, The Bartenders) jest od dawna moim ulubieńcem jeśli idzie o barwę, a jego wersja “Follow The Sun” brzmi jakby była piosenką napisaną specjalnie dla niego. Idealny dobór. Utwór ten zrobiłby furorę w niejednej rozgłośni radiowej. I nagle na liście numerów staje “Żołnierz”. Nigdy nie siedział w moim kanonie przebojów grupy. Dla mnie był nieco przymuloną w kontekście melodycznym wersją “My Woman” (ten sam podkład, choć wolniej zagrany i luźniej zinterpretowany). A tu nagle Paweł “Guma” Gumola z Moskwy, szybsze tempo, ogień, wreszcie w pełni zrozumiały tekst. Kolejny mocny element układanki. Na następny numer czekałem jak na żaden inny. Głównie z uwagi na techniczne wyzwanie synkopowanych podziałów i nieregularność rytmu, który z tańca wybić może każdego, a co dopiero ze śpiewania? To, co zrobił Gutek w “Ghetto”, to ab-so-lu-tne mistrzostwo! Na podsumowującym działalność grupy albumie “Front Page News”, która Zima wydał w 2021 roku, ten numer jest mocno eklektyczny, oszczędny, połamany, trudny do zinterpretowania, choć wokalnie doskonały. Wyzwanie samo w sobie, ale Gutek wzbił się na takie wyżyny, że dla mnie ten numer brzmi lepiej od oryginału. Płynie tak cudownie, miękko, wszystko zlewa się w całość. Bez wątpienia duża w tym zasługa kunsztu Piotra Gutkowskiego. Dubska uczynili z tego numeru taką petardę, że winna wejść do kanonu krajowego reggae. Majstersztyk. Krążek zamyka raz jeszcze Kuba Kaczmarek w “I stand (a lonely man)” i też nie ma się do czego przyczepić. Energia afrykańskiego reggae w stylu Jimmy’ego Cliffa, kojący głos Kuby, jasny przekaz, czuję jamajsko-afrykańskie słoneczko na policzkach. Mnie ogromnie cieszy fakt, że takie krążki mają rację bytu, co więcej, pokazują ciut zapomnianych, acz wybitnych artystów w świeżym świetle i udowadniają, że ich dokonania nie klękają w ramach próby czasu i dokonań. Mniemam, że wielu sięgnie po oryginały, bo są tego po wszechkroć warte. Wartością dodaną są współczesne aranże i to Dubska jako zespół zyskuje mój pokłon i szacunek za podjęcie się tematu. Wskrzesiliście legendę w wyjątkowym stylu. Zuchy!

Arek BOZO Niewiadomski

LP|CD: https://zima.sklep.pl/product/search?query=dubska+tribute+to+R.A.P.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułMUZYCZNA PODRÓŻ NA JAMAJKĘ 2024

DODAJ KOMENTARZ