CAŁA GÓRA BARWINKÓW Fenomen

0
203

ZIMA Records

Ponoć pierwsze wrażenie jest zawsze najważniejsze, a ja od dawna chciałem ulec takiemu właśnie dokonując oceny zawartości albumu muzycznego, wobec którego były duże oczekiwania (z uwagi na dłuższą przerwę w oficjalnych objawieniach muzyków). A do tego ten tytuł – “Fenomen” – czy takowym okaże się ten album? Ponadto zastanawiam się na ile będę obiektywny, biorąc pod uwagę znajomość dorobku grupy i niekłamaną sympatię, ale postaram się podejść do sprawy profesjonalnie.

No to start! Album otwiera kompozycja tytułowa. Od wejścia skankersko, z zadziorną gitarą i fajnym, poetyckim  tekstem o wzdychaniu do obiektu pożądania. Pierwsze wrażenie – istny radiowy hit. Chętnie słuchałbym takich piosenek częściej. Numer dwa – “Do środka mnie wpuść” – tytułowo dwuznaczny, muzycznie reggae’owy z lekko balladowym akcentem, tekstowo z aluzją do cielesnych doznań. Czyżby album spięty miał być klamrą międzyludzkich uczuć? Jestem zaciekawiony. Jadę dalej, bo tytuł trzeciego numeru to “Nie mam siły się tak czuć”. I jest tu znów kwestia relacji, choć z perspektywy przemęczenia, znudzenia, wypalenia. Fajny, synkopowany rytm utworu powoduje, że słucha się go uważnie, a linia melodyczna sekcji dętej świetnie napędza całość. Odpalam numer 4-ty. I wali mnie w ucho to sympatyczne CGB-owe ska, które niezmiernie lubię. To bardzo “typowa” jak na ten band piosenka, świetnie wpisująca się w ich repertuar. Od razu pachnie poprawą nastroju, bo “Nie jest tak źle” jak głosi tytuł utworu. “Na godzinę” to ukłon w stronę rockabilly z opowieścią jak to się wychodzi z kolegami na chwilę, a wraca po dłuższym czasie. Moralniak po prostu. Świetny drajw, a nogi same łapią rytm i stopy już zaczynają mi się kołysać. Kolejna piosenka, “Wyobraź sobie”, znów w skankerskim klimacie. Udziela się, oj udziela. Pozytywistyczny tekst sugerujący chęć powrotu do życia. Po poprzednim numerze to jak dawka adrenaliny, choć w tle gdzieś pobrzmiewa ten kac po imprezowym maratonie. Świetną wyliczanką jest 7. utwór na płycie p.t. “Wolny dzień” – nieskrępowana radość, z sympatyczną melodią i przeskakiwaniem między dniami tygodnia w oczekiwaniu na weekend. Bombowa energia. Czuć, że Barwinki są w formie. A ja siadam do kolejnego utworu (“Chromolę”), który okazuje się traktować o reakcjach na oczekiwania i nicnierobieniu. Przyznam, że i ja chromolę od tygodni zaplanowany do obejrzenia serial i dokończenie książki, która nie chce się doczytać do końca. Słucham dalej. “Mój syn wie” to już 9-ta kompozycja ze świetną melodią, która moim zdaniem również idealnie wpasowuje się w muzyczny klimat zespołu. Wyczuwam kolejny przebój. Życiowy tekst o dobrych radach danych dziecku i ojcowskiej pewności, że poradzi sobie w życiu. No i numer 10-ty, oficjalnie kończący to wydawnictwo. Nerwowo spoglądam na spis utworów, bo pachnie niedostatkiem, ba – malizną. “Zapomnieć” wchodzi lekko, z refrenem, który nuci się od pierwszego przesłuchania. Każdy z nas chciałby czasem się zapomnieć – niech ten numer będzie dla was ku temu motywacją. Czasem zdecydowanie warto! Barwinki w prezencie dorzucają nam bonus – numer “Gdzie jest pies pogrzebany” – znów w wersji ska z solidną porcją dętek w otwarciu. Numer sentymentalny, kiedy Kuba wylicza te wszystkie klasyczne potrawy, które wywołują mimowolny ślinotok. Brzmi jak Wujek Dobra Rada. Uśmiecham się, kiedy śpiewa o znośnej lekkości bytu, odbytu i zbytu, i dodaje – zjedz jajecznicę! Pasuje mi takie podejście! Bardzo fajny to album. Całości słucha się błyskawicznie i trudno po jednym przesłuchaniu zadecydować, co podobało mi się najbardziej. Dlatego puszczam go za chwilę po raz drugi. I jestem pewien, że też tak zrobicie zanim znajdziecie swoje ulubione piosenki. Tak czy siak – cała góra znów na wiosnę porośnie Barwinkami. Tego jestem bardziej niż pewien.

Arek “Bozo” Niewiadowski

Płyta: https://zima.sklep.pl/cala-gora-barwinkow-fenomen.html

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułŻYWICA Trzecie oko drzewa

DODAJ KOMENTARZ