Dijan „Mieszadło”

0
992
Dijan „Mieszadło” (2010)

Nie jest zupełnie źle, ale głównie dlatego, że jest różnorodnie, co sugeruje zresztą sam tytuł materiału. Autor, jak sam pisze, zajmuje się „muzyką alternatywną, urozmaiconą, bogatą we wszelkie brzmienia i emocje”. Trochę tych emocji w trakcie słuchania albumu przeniosło się na mnie i są one raczej negatywne.

Przede wszystkim, coś dziwnego jest z wokalem. Choć monotonny i drażniący, z czasem zaczyna pasować do muzyki, ale zdecydowanie bardziej pasowałby do zespołów nowofalowych (szczególnie w kawałku „Żadna ideologia nie jest warta mego serca”). Poza tym niektóre teksty powodują we mnie przemożną chęć wybiegnięcia z domu z okrzykiem przerażenia.

Nie sądzę bowiem, aby kiedykolwiek przez moją głowę choćby przemknęła myśl o napisaniu piosenki o tym, że „Skończyła się yerba”, ale rozumiem, że to może być istotne wydarzenie w życiu człowieka. Wątpliwości rozwiewają słowa Dijana, który zaznacza, że „teksty obracają się wokół zupełnie różnych tematów, często są dość poschizowane i sam autor nie wie, co miał na myśli”.

Wad tego wydawnictwa nie równoważy wspomniana na początku różnorodność. Bo inspiracji jest tu całe mnóstwo – reggae i pochodne, ale też muzyka indyjska, afrykańska, rock czy gospel. Szacunek budzi jednak fakt, że autor stworzył to sam. W czasie, kiedy wszyscy korzystają z oklepanych riddimów, fakt ten wart jest podkreślenia.

Jarek Hejenkowski

Recenzja ukazała się w magazynie Free Colours nr 15.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułBless Brothers
Następny artykułIron Town Sound System

DODAJ KOMENTARZ