Fire In The Hole meets Zion Train
(10”, Universal Egg, 2011)
Wielu wieszczyło tej katowickiej grupie wielką karierę. Wielu martwiło się o nich, bo cisza była nieznośnie dokuczliwa. Ale warto było czekać.
Trzy utwory, które wyszły na winylu to elektronika wysmakowana, firmowana przez jednego z najlepszych producentów w Europie, Neila Percha z Zion Train.
Oprócz charyzmatycznej Bajki, śpiewają też na maxi singlu Dubdadda oraz Earl 16. Mam wrażenie, że choć to pierwsza poważna produkcja Fire In The Hole, to jest nie tylko dojrzała, ale też wykraczająca poza konwencje digital-dubu.
Na efekty w postaci zaproszeń na zagraniczne imprezy przyjdzie pewnie jeszcze poczekać, ale nie mam wątpliwości, że takie się pojawią. Bo ta płyta to nie tylko 15-minutowa podróż po tanecznej krainie. To także potwierdzenie powiedzenia, że „Polak potrafi”. Drzwi europejskiej kariery stoją przez śląską załogą otworem.
Jarek Hejenkowski
Recenzja ukazała się w magazynie Free Colours nr 17.