Gedeon Jerubbaal „Umrzesz niewolnikiem“ (Mami Records, 2004)
Jestem wielkim fanem tego zespołu. Dlatego przeżywam wielkie katusze nie mogąc napisać,ż˝e ta płyta jest bardzo fajna. Bo jest zaledwie fajna, a powodem tego są niedoskonałości techniczne. Dźwięk z koncertu w 1997 r. jest zbyt płaski, a cała reszta jakaś taka ziemniaczana. Być może nie dało się więcej wyciągnąć z tego materiału, ale wtedy należało pomyśleć, czy trzeba go wydawać.
Już znacznie bardziej mi się podoba druga część – będąca zapisem sesji w „Kenjah” studio 10 lat temu. Choć tam też brakuje przestrzeni. Ale to i tak nie zniechęci fanów. Bo ta płyta ma znaczenie nostalgiczno-historyczne.
Kto bywał dawniej na koncertach Gedeona, ten wie, jak wspaniała atmosfera na nich panowała. Tu może nie do końca jest ona przekazana, ale i tak materiał ma swoją wartość. Zabrakło mi wśród nagrań „Fanti”, ale jest choć „Trójkolorowe słońce” i inne znane wiele lat temu piosenki.
Jarek Hejenkowski