Gentleman & The Evolution
„Diversity Live”
(Universal Music Polska, 2011)
Niezwykła wprost popularność w Polsce tego niemieckiego wokalisty jest dla mnie wciąż jedną z większych zagadek krajowego reggae. Niby jest wielu nawet lepszych zagranicznych śpiewaków, sporo z nich ma więcej kompozycji uchodzących na świecie za przeboje, a i tak w Europie jednym z najbardziej przyciągających magnes jest „swojak” ze starego kontynentu.
Wydaje się, że ten koncert oraz film mogą być odpowiedzią na te wątpliwości. Głównym atutem Tilmanna Otto jest bowiem pokazana znakomicie na tym obrazie, a trudna do zdefiniowania charyzma. Na części koncertowej widać za to znakomicie jak świetną maszyną koncertową stała się towarzysząca wokaliście grupa Evolution oraz ekipa produkująca jego koncerty. Wszystko jest na nich perfekcyjnie zgrane – praca świateł, bardzo dobry dźwięk, no i perfekcyjna praca instrumentalistów.
Inną sprawą jest, że Gentleman drugi w karierze album koncertowy nagrywał znów niemal u siebie w domu, czyli na ubiegłorocznej edycji festiwalu Summerjam w Kolonii. Mając do dyspozycji swoją publiczność mógł sobie pozwolić na pewno na znacznie więcej, niż w miejscach, gdzie nie znają go tak dobrze. Co jednak ciekawe, wokalista potraktował imprezę jako międzynarodową i nie kokietuje publiczności językiem niemieckim, a posługuje się angielszczyzną.
Śledzę karierę pana Otto od pierwszej płyty i zauważam też zmiany, które zresztą można wychwycić porównując tytuły kompozycji zagranych na tym koncercie z krążkami studyjnymi. Koncert wydany na dvd (jedna płyta z zapisem koncertu, a druga będąca filmem z trasy i dodatkami) oraz na CD (zapis koncertu na dwóch krążkach) nosi przedrostek „Diversity” i jest oczywiście zdominowany przez kompozycje z ostatniego studyjnego albumu wokalisty. Powoli w zapomnienie odchodzą hity Gentlemana sprzed kilku lat, choć znalazło się miejsce dla nieśmiertelnego „Dem Gone”, „Live Us Alone” (obie zachowane oczywiście na finał), czy „Jah Inna Yuh Life” oraz „Runaway”. To cieszy, bo najnowsze piosenki wokalisty nie zawsze przekonują – są zbyt nowoczesne, jak na wizerunek miłośnika korzeni, na jakiego kreuje się od zawsze Gentleman. Są nawiązania do klasyki jak fragment „Satta Massagana” w jednej z piosenek, ale starsi fani niemieckiej gwiazdy przyznają mi na pewno rację w tym, że niektóre najnowsze kompozycje są zbyt mocno przesiąknięte elektroniką. Policzyłem, że na koncercie w Kolonii pojawiło się aż 15 kompozycji z „Diversity”, 5 z „Journey To Jah” oraz po 4 z „Another Intensity” i „Confidence”.
Za to forma fizyczna muzyków jest godna pozazdroszczenia. Wykonują tu łącznie 30 kompozycji, w tym wiele bardzo sprytnie połączonych w swoiste „pakiety” muzyczne, kiedy to ucho mniej wprawnego słuchacza nie wychwyci nawet momentu, kiedy jedna piosenka przechodzi w kolejną.
– To wspaniale mieć tak znakomitą grupę, czuć za plecami ich wsparcie – mówi Gentleman o swoim zespole, który tworzą basista Andre Heyer, perkusista Giuseppe Coppola, grający na instrumentach perkusyjnych Bertil Mark, dwaj klawiszowcy Frank Pollak i Peter Hirsch, gitarzysta Florian Münzer, saksofonistka Johanna Järemo-Rebbelmund oraz dwie śpiewające w chórkach Tamika i Mamadee.
Trudno wskazać, która z dwóch płyt znajdujących się w tym zestawie będzie dla fanów ciekawsza. Z jednej strony, koncert z ubiegłego roku pokazuje jak kompletnym produktem jest Gentleman oraz towarzysząca mu na trasie grupa The Evolution. Z drugiej strony, widzimy muzyków podczas trasy. Opowiadają jak męczące bywa przemieszczanie się autobusami i tygodnie poza domem, jak nauczyli się zasypiać dosłownie w każdym miejscu i co robią gdy mają wolny dzień na trasie – niektórzy zwiedzają miasto, w którym akurat są, a inni nie wychodzą z hotelowego pokoju. Słowem, w drodze, przed kamerą, poznajemy ich od bardziej prywatnej strony. Okazuje się, że muzyka towarzyszy im nie tylko na scenie. Śpiewają podczas zabawy ze skakanką, muzyki słuchają siedząc, grają podczas wizyt w telewizjach i wywiadów (jest fragment robienia makijażu i występu w TVN przed koncertem w Warszawie).
Dokument ten ma jednak jedną sporą wadę. Myślę, że można było się pokusić o polskie tłumaczenie filmu z trasy (jest tylko język niemiecki i angielski). Popularność Gentlemana osiągnęła nad Wisłą już taki pułap, że można było zaryzykować taki eksperyment. Jednak krajowy wątek, nie tylko telewizyjny, jest. To okładkowa fotografia autorstwa Bartka Murackiego oraz kilka we wkładce, w tym przedstawiająca scenę przed ubiegłorocznym koncertem Gentlemana w Poznaniu.
Ten dwupłytowy zestaw, czy to audio, czy dvd, to dla każdego fana Gentlemana pozycja obowiązkowa. Mniej zagorzałym zwolennikom także bardzo polecam choćby po to, aby odkryli, na czym poleca fenomen tego wokalisty.
Jarek Hejenkowski
Recenzja ukazała się w magazynie Free Colours nr 17.