JOHNY ROCKERS „Endless”

0
860

Pierkwadrat Music Production 2020

Przed każdym zespołem, którego debiutancki album zostaje przyjęty z entuzjazmem pojawia się syndrom drugiego krążka. Tak jest i w wypadku płyty „Endless”. Czy zatem zespół ma się czego obawiać ?Przekonujemy się , że drugi album Johny Rockers  jest świetną produkcją, dopracowaną, dopieszczoną i dobrze zaaranżowaną. Brzmieniem zespół wpisuje się w europejskie trendy z najwyższej półki. Skoro tak, to możemy być w pełni przekonani o ugruntowanej pozycji grupy na rodzimej scenie reggae. Jednak ewidentnie kierunek, który obrał Johny Rockers przy okazji tej płyty, to droga w stronę sukcesu i popularności na miarę Mesajah.  Notabene Manolo został zaproszony do jednej z piosenek.  Inną widoczną zmianą jest przewaga utworów wybrzmiewających w rodzimym języku, czyli istotą przekazu jest dotarcie do jak najliczniejszego grona odbiorców. Uwidacznia się to również w treści piosenek, dużo częściej słyszymy o uczuciach i ludzkich relacjach, refleksji nad rzeczywistością, natomiast  pominięte zostały jakieś protest-songi. Każdy ma prawo, by obrać swoją ścieżkę muzycznej przygody, w moim odczuciu grupa postanowiła pójść w stronę  przebojowego nurtu po tym, jak serwowała modern rootsowe utwory na debiutanckim krążku. Godnym odnotowania jest fakt, że na „Endless” pojawia się spora grupa gości, wspomnę chociażby o I Grades  oraz Pawle „Ciblu” Wróblewskim, co też wyjaśnia bliskość skojarzeń z Mesajah. Jednak niepowtarzalny jest głos lidera grupy, więc o pomyłkach nie może być mowy. „Rockersi” oddali swe dzieło w sprawne ręce ekipy z As One Studio i stąd produkt ze znakiem jakości „Q” trafił do dystrybucji. Spośród  piosenek, które znalazły się na płycie mnie szczególnie przypadł do gustu utwór tytułowy, bowiem ewidentne nawiązanie do jamajskiego klasyka Jacoba Millera & Inner Circle i ich słynnego „We’a’rockers”, to rzecz, którą traktuję jako złożenie hołdu wielce zasłużonej ekipie oraz objaśnienie skąd się wzięła „ksywka” lidera. Jednym zdaniem – zespół sprostał wyzwaniu, drugi album na pewno znajdzie swoich licznych zwolenników. Mam nadzieję, że powrót po pandemii do koncertowego grania pozwoli na szerszą promocję, bo obecnie, wydaje się, że tego właśnie brakuje tej płycie.

I&Igor

DODAJ KOMENTARZ