Konopians „Quantalaya”

0
1104
Konopians „Quantalaya” (ZSR.R, 2004)

Ten krótki singielek zawiera w sobie większą dawkę pozytywnych wibracji i radości, niż niejedna płyta długogrająca. „Hello people, this is Jah, Jamaica” od tych słów zaczyna się płyta i radosna podróż w stronę karaibskich rytmów.

I tak zaczyna się niezwykle bujająca i taneczna przygoda przepełniona wesołymi, frywolnymi (często wręcz rozbrajającymi swa prostotą melodiami), pulsującym rytmem, dobrą gra dęciakow (czasami skoczną, czasami lekko „pijaną”), no i tym „niesamowitym” wokalem.

Chyba właśnie sposób w jaki śpiewa tutaj wokalista nadaje tej płycie ten szczególnie radosny klimat i generuje energię porównywalną chyba tylko z Manu Chao. Jednak w przeciwieństwie do niego w tekstach Konopians nie ma żadnego przekazu. Zresztą trudno tu mówić nawet o tekstach, bowiem szczerze mówiąc zrozumieć w nich można tylko pojedyncze słowa. Mimo tego, nie uważam, żeby z tego powodu należało pod adresem Konopians kierować jakiekolwiek zarzuty.

Zespół bowiem założył, że ich muzyka ma bawić, a nie pouczać, czy moralizować, a że bawi wyśmienicie, to należałoby się chyba odciąć od tego typu krytyki. Uroku dodają płycie zabawne wstawki między utworami, ale nie będę zdradzał więcej szczegółów. Niech to będzie dodatkowy smaczek dla tych, którzy sięgną po tę płytę po raz pierwszy.

Ława

DODAJ KOMENTARZ