Lady Saw „My Way” (Toasting Music/Diva Records, 2010)
Marion, Marion, Marion… Czego by nie napisać – jest fenomenalna w swojej kategorii wagowej. I długo jeszcze nie odda palmy pierwszeństwa żadnej z dancehallowych dziewczyn. Zawsze miała niewyparzoną gębusię i styl jakiego zazdrości jej wielu toastujących badmanów. Na nowej płycie prezentuje 15 numerów.
I od samego początku w „5 Minutes” i „Bigga Then” jest ostro. I tak ma być – bezpretensjonalne teksty o odpowiednim traktowaniu kobiet „I’m a woman”, piętnowanie facetów z każdej możliwie strony („Crazy Love”), za to właśnie ją kochamy. Odpowiedź „Me Hold Yuh” na Gyptianowe „Hold Yuh” w stylu królowej dancehallu to po prostu kwintesencja działań Lady Saw.
Królowa wreszcie porzuciła VP Records i wzięła sprawy we własne ręce. Boję się tylko, że ta jej niezależność kiedyś ją zgubi. To, co mi osobiście podoba się najbardziej na nowym krążku, to wspólniaki z Eve, Ding Dongiem i Camarem. Ale i „Facebook”, który bankowo będzie kolejnym hitem z tego albumu. Podsumowując- jest świeżo, ostro i z przytupem – czyli Lady Saw znów w doskonałej formie. Aż bałbym się podpaść jej recenzją, bo byłaby mnie pewnie zdisowała potężnie.
Bozo
Recenzja ukazała się w magazynie Free Colours nr 15.