Long Shen Dao
„Wrap You Up”
(Tai Chi Reggae, 2011)
Chińskie reggae? Samo określenie brzmi już intrygująco, choć przyznajmy trochę egzotycznie. Płyta „Long Shen Dao” dowodzi jednak, że w kraju „Wielkiego muru”, gra się trójkolorową muzykę całkiem sprawnie. Ekipa Smoka – to muzycy, którzy wcześniej grywali przeróżne klimaty, jeszcze przed wydaniem płyty, w Chinach mówiono, że to psycho-reggae, a czasem określa się to co grają jako ethnic psychodelic.
Cokolwiek to znaczy elementy psychodelic przebijają miejscami i na „Warp You Up”. Wszystko otwiera jednak bujający delikatnie zdubowany kawałek „Slowy Flay”. Od początku jest jasne, że to chiński band, może to nawet jest siłą płyty. Język Han, miękki wokal klimat Szanghaju – wielkiego tętniącego neonami miasta. W kolejnym kawałku „Wrap You Up” już bliżej rootsowych brzmień, piękna choć prosta partia na guzhengu.
Chińskie instrumentarium, wprowadzone jednak świadomie, nie jest jedynie elementem egzotyki. Sporo rockowej dynamiki – mocny moment płyty to czwarty na krążku „Sway”, chyba najbardziej psychdeliczny kawałek, puls nieustannie reggae, gitara miejscami jak w zimnofalowym bandzie z lat 80., pomieszanie ragga z klimatami niemal z Can. Solidne mocne granie – kawałek rozwiewa wszelkie podejrzenia, że płyta Made in China musi mieć jakość chińskich butów z targowiska.
Kolejny długi kawałek „Africa”, pięknie dubowo wkręca się w uszy. Prosty nośny i poetycki tekst – nie przymierzając ciepło polskiego Bakshisha. Nieustanne mieszanie klimatu, nastroju i gatunku przepiękna „Bodhi Ragga” – gdzieś poza główna linią utworu wkręca się mantra „Om Mane Pedme Hum”. LSD daje nam to co najlepsze w Chinach. Nowoczesne granie, łamie konwenanse reggae – tekstowo sporo tu fuzji zachodniej wolności z filozofią Tao, czy jak we wspomnianej „Bodhi Ragga” tradycją buddyjską.
Zdecydowanie grupie udało się wyrwać z doktrynerstwa współczesnych Chin wracających ideologicznie do Mao, gospodarczo zapatrzonych w wielki biznes w U.S.A. Tekst „Long Shen Dao” stają w opozycji do zżerającego młodych Chińczyków wyścigu szczurów. Kolejna mantra przecina niemal rockteadowy „Tune The Mind, Mind The Tune”. Dla miłośników ska dziewiąty na płycie „Thre Chords”. Madnessowe dęciaki i podkręcone tempo, pozostaje również w „Just Can Stop” – tyle, że tu gitara chodzi jak w dobrym rockabilly. Przed „Outro” LSD powraca do rozbudowanych form, ponownie spore partie guzhengu w „Keep The Faith”.
Na zejście niemal progresywny rock instrumentalny i ponownie chiński instrument ludowy, tym razem z hammondowymi klawiszami delikatnie wycisza słuchacza. Dobra płyta, nie tylko dlatego, że egzotyczna.
RasTi
Recenzja ukazała się w magazynie Free Colours nr 17.