Moni Love
„Monilovemusic”
(Reformat Records, 2011)
I tak oto w rodzimym dancehallu, jeśli chodzi o płeć piękną, dominować będą dwie panie na literę M. Pierwsza z nich to oczywiście Marika, natomiast debiutuje Moni Love i całkiem udanie, co muszę przyznać.
Album, który przyszło przesłuchać i opisać, wywołał we mnie smutną refleksję, że skromna ilościowo ta nasza kobieca scena, ale za to jakość już tak źle nie wygląda. Debiutantka, zdecydowała się na całkowite oddanie dancehallowi, nie ryzykując żadnej kolaboracji z popem, choć odwołania do popularnych piosenek znajdziemy i na tej płycie.
Współczesne brzmienie wygenerowane raczej przez elektroniczne zabawki, oszczędne w dźwiękach i formie, ale głównym celem jest ekspozycja umiejętności wokalistki, której towarzyszą również zacni goście m.in. Bas Tajpan, King Kalabash.
Ponadto warto podkreślić bardzo dobrą stronę tekstową tego wydawnictwa, dominuje tematyka kobieca, czasem dosyć prowokacyjna, ale dyskretna zarazem.
Myślę, że wiele dziewcząt będzie w stanie identyfikować się z opisanymi sytuacjami oraz dołączy do fanek Moni Love. Takiej kobiecej płyty, radykalnej brzmieniowo i napędzającej konkurencję na dancehallowej scenie, było nam trzeba! Dlatego polecam nie tylko paniom.
I&I Igor
Recenzja ukazała się w magazynie Free Colours nr 17.