Sanchez
„Now and Forever”
(VP Records, 2010)
Mamy w tym roku szczęście do doskonałych powrotów zabłąkanych artystów i nie inaczej jest w przypadku Sancheza. Wokalista zaprosił do współpracy samego Donovana Germain’a z Penthouse Records i oddał w ręce fanów pełną pięknych kompozycji płytę, na której aksamitnym wokalem z klasą wyśpiewuje przesycone miłością numery (często bezradnością wobec uczucia).
Artysta zawsze rozmiękczał najtwardszych nawet dancehallowców i cały czas cieszy się nieustającym szacunkiem w czasie wielu imprez (utwór „Frenzy” stał się jednym z hymnów).
Nowe piosenki na pewno zabrzmią na niejednej potańcówce, bo to być może najlepsza płyta Sancheza. W „Longing To Come Home” artysta sięga po riddim „Serve And Protect”, a w „My Everything” reanimuje absolutnie genialną produkcję ze studia Techniques „Who’s The One” (w oryginale utwór Donovana D). „Feeling Good All Over” to tribute dla Otisa Blackwella, amerykańskiego pianisty i piosenkarza ery rhythm’n’bluesa, który napisał tę piosenkę w 1964 roku.
Pod „Bet Any Amount” uginają się nogi, a przy „Now And Forever” powinno się już dawno leżeć w atłasowej pościeli. A to dopiero połowa płyty! Druga jej część zdaje się być bardziej energetyczną, ale też bez przesady. W „Release That Property” rozbrzmiewają nadające piosence ostrości i wyrazistości dęciaki. „Don’t Fall For It” wyraźnie przyspiesza w rytmy rocksteady, a kończący płytę „Enjoy Life” pozostawia przesłanie, o tym że życiem należy się cieszyć.
Ale jak można tego nie robić, gdy na świat wychodzą tak znakomite płyty? Na pewno jedna z najlepszych produkcji tego roku!
Łykasz Rybak
Recenzja ukazała się w magazynie Free Colours nr 14