The Old Paroots „ Shanty Reggae Party”
Moritz Records 2020
Nie minął tydzień odkąd powodowany sentymentem wspominałem, za sprawą hołdu dla Alibabek, moją muzyczną edukację i big beatowe fascynacje lat dziecięcych, a tu kolejny skład porywa mnie nawiązaniem do kompozycji nieodżałowanego Krzysztofa Klenczona! Ale nie tylko, bo podróż z The Old Paroots jest jak sztorm, z którego bałwanów wyłaniają się zaskakujące trendy, fuzje stylistyczne, a na horyzoncie pojawia się legendarna Atlantyda pełna skarbów w postaci dźwięków i przemyślanych koncepcji. Kiedy jednak ujawnimy, że za pomysłem stoją Jerzy „Mercedes” Mercik oraz Marek „Rosenkranz” Różycki, to dla słuchacza korzennych brzmień wiadomym jest, że mamy do czynienia z produkcją na najwyższym poziomie! Nie będę ukrywał, gdy dowiedziałem się, że będzie to projekt skupiony na interpretowaniu szant, ciekawość wzmagała się za każdym ujawnieniem efektów tej kolaboracji. Nie jestem fanem żeglarstwa, a moja znajomość pieśni tego nurtu ogranicza się do ogniskowych klasyków, jednak propozycja reggae’owych piratów porwała mnie jak wiatr o sile „10 w skali Beauforta”. Cóż w tym dziwnego skoro w projekcie uczestniczyli dobrze sprawdzeni przez „Mercedesa” i Marka przyjaciele: Darek Dusza, Krzychu Niedźwiecki, „Szafir” oraz Piotr Krakowski, a ponadto muzycy, przepraszam za kolokwializm, z „rodowodem”. Nieocenioną rolę odegrał również przetestowany w boju i odpowiadający za rejestrację dźwięku Jarek Toifl, który sprawdził się także w roli dub-mastera(chyba pierwszy raz stykam się z jego produkcjami tego typu, co tylko potwierdza kunszt realizatora). Natomiast odkryciem albumu jest Kasia Mercik (kolejna utalentowana latorośl Jerzego, bo przecież w DiM ujawniał swoje zdolności wokalne Merc jr.) oraz Orkiestra Dęta Kopalni Dębieńsko. Popłyńmy jednak wraz z zarejestrowanym materiałem. Po fuzji muzyki góralskiej z reggae nie oczekiwałem, że dojdzie do jakiegoś spektakularnego łączenia styli, a jednak The Old Paroots przekonali mnie kolejny raz o tym, że dobra muzyka obroni się w każdej formule, bo tak właśnie brzmi album „ Shanty Reggae Party” . Mieszanka pieśni marynarzy z roots reggae i dancehall’em jest możliwa! Dobrze zaaranżowana, świetnie zaśpiewana, z toastingiem „Szafira” oraz punkowym zacięciem, a na deser w wersjach dubowych. Czego może chcieć więcej fan rytmów z „ Indii Zachodnich”, melodyjność tych pieśni uniesie zaś niejednego „wilka morskiego”. Nie wybaczyłbym sobie, gdybym nie dostrzegł dopracowanych w każdym calu wersji „10 w skali Beauforta” i „Portu” Klenczona, ale klasyczne szanty jak „Sacramento” oraz „Living of Liverpool” z wokalnym wsparciem Darka Duszy, robią piorunujące wrażenie na odbiorcy. Cóż, wypada wskoczyć na łajbę i w poszumie fal „Shanty Reggae Party” odpłynąć ku Przylądkowi Dobrej Nadziei, że to nie koniec przygody, a znając temperament „Mercedesa” przyjdzie czas na kolejne jego ujawnienia w towarzystwie sprawdzonych instrumentalistów. Liczę, że ten rock’n’roll’owiec z reggae’owym zacięciem, punkowy żeglarz z charyzmą w głosie, jeszcze nie raz chwyci za „wiosło” i wpadnie do studia, a następnie w kilkanaście minut zaczaruje swym głosem i dźwiękiem, jak zrobił to na sesji z Lion Vibrations przy utworze „The Guest Of Lion”. Natomiast legenda Śmierci Klinicznej, RAP-u, DiM-u nie padnie ofiarą odcinania kuponów, bo tylko konsekwentne decyzje budują wartość przedsięwzięcia. Sam projekt The Old Paroots niechaj budzi szacunek ,bowiem jest świadomym pomysłem, który wielu przypadnie do gustu ze względu na profesjonalizm i nutę szaleństwa, jakim może wydawać się połączenia tak pozornie odległej od siebie stylistyki. Chapeau bas! Panowie żeglarze, niechaj muzyczne porty stoją przed wami otworem.
I&Igor
Płyta do nabycia: https://zima.sklep.pl
Errata: Jak donosi jeden z “piratów” za duby na płycie odpowiadał Piotr Krakowski, wsparty kunsztem Jarka Toifla, dlatego uzupełniam recenzję niniejszą informacją. Pozdrawiam obu Panów przy okazji. I&Igor