Nie wybrzmiały mi jeszcze z pamięci echa piosenek i fragmenty pieśni granych na scenie w toruńskiej „Odnowie”, gdy pojawiły się nowe, odleglejsze wizje i skojarzenia. W Toruniu wspominaliśmy czasy, gdy gangi młodocianych bandytów oblegały klub, poszukując atrakcji w zaczepkach i zadymach.
Taki klimat towarzyszył kiedyś festiwalom tego typu, co dzisiejsza Afryka. Przedtem odbywał się tam konkursowy przegląd lokalnych zespołów nowej fali, na którym pojawiały się też kapele i skąd–inąd. Tak więc i my zawitaliśmy tam, kibicując zespołom i czyniąc hałas na widowni. Wszyscy uczestnicy zainteresowani byli muzyką i nie było powodu dla innych rozrywek. Dziwnym trafem utkwił nam w pamięci zespół Bikini, który teraz, po ćwierćwieczu, zagrał na scenie CDQ obok grupy Kryzys. Parę dni później świętujemy urodziny Boba Marleya, premierę reaktywacji Jego biografii oraz kilka pomniejszych okoliczności. Kolejna okazja, by się spotkać w kręgu niezależnym od facebooka i porobić sobie nowe fotki i portrety.
Pytam Shpenya czy pamięta wyprawę do Torunia i potwierdza, choć już niepomny szczegółów i okoliczności. Poza tym, że wokalistką Bikini była wtedy Wioleta. Ta sama, która wyprodukowała „Reggae Remanent” dla wydawnictwa Tonpress KAW. I była to ostatnia profesjonalna produkcja tej firmy. Dla mnie osobiście o tyle dziś ważna, że miała na okładce fragment mojego obrazu oraz znaki graficzne, które czytane dzisiaj mogłyby odkryć ciekawe tajemnice tej odległej przeszłości.
Nagrania pochodzą z archiwum firmy i są dokumentem myślenia o muzyce, stanowiąc kolekcję kompletną, choć nie całkowitą. Inne wydawnictwa nie zdecydowały się na zrobienie podobnej składanki, bo po prostu zbrakło im nagrań, by wypełnić czas nośnika. I choć na świecie funkcjonował już dub, to u nas wciąż to była czarna magia. A komuniści, jak mało czego, bali się spirytyzmu. Nic tak nie zagraża podstawom systemu jak duchowe eksperymenty. Dub otwierał się na nie z całą mocą swych możliwości. Po tym, jak Prince Far I nagrał płytę z psalmami, mieliśmy pomysł, by zrobić coś takiego w Polsce. Jest to utopia, jakiej dotąd nikt nie zrealizował, choć teraz zda się być to łatwe i proste. Są przecież nawet wyznaniowe studia nagraniowe, radia i telewizje, wprawdzie równie nieliczne jak dawnymi czasy, niemniej możliwości nowej epoki są równie rozliczne co i niezbadane. To, co zaniechane, może się pojawić, niosąc znamiona nowości.
Kryzys na koncercie brzmi jak 12rael, Armia i Brygada Kryzys razem wzięte. Bikini gra tak, jak dawno już przestały grać młodzieżowe zespoły. Spotykamy się w kręgu przeraźliwie nielicznych, tworząc niszową enklawę minimalnego minimum. Dodatkową okolicznością jest to, że właśnie się rozpoczął nowy rok. Rok Królika. Jak to tłumaczyła jedna z naszych telewizji, obchody trwają przez tydzień, są to dni wolne od pracy a ludzie odwiedzają się i obdarowują nawzajem podarkami, co przypomina Wigilię. Może faktycznie za lat kilka tak będzie wyglądała Wigilia gdzieś na świecie. Może nawet u nas się pojawić jako rodzaj przedstawienia lub performansu. Pod postacią rege i kolędy.
Co ciekawe, urodziny Marleya zbiegły się w tym roku z początkiem roku królika. Królik jako nowy patron dla wszelkiego rodzaju manifestacji w sztuce, związanej z rege, to wyzwanie nie tylko dla etnografii, ale i dla struktury jeszcze nie zaistniałej, choć opisanej na wiele różnych sposobów. Oka mgnienie, o jakim próbuję opowiedzieć, eksploduje w świadomości do wielości światów, jakimi są wszystkie te osoby, spotkane po drodze, lecz nie zawsze obecne w pamięci. Potrzebny jest impuls, reakcja na muzykę, rezonans jakiś tajemniczy, by w takiej chwili przemierzyć ścieżki, tworzące splątaną sieć ludzkich doświadczeń. Gdzie znaki, zostawione po drodze, to nie drogowskazy, tylko pamiątki i ślady na ziemi. A po latach się okaże, że środowisko rege jest nie z tego świata. Nie warto więc powtarzać błędów i wypaczeń poprzedników naszych. Nawet wtedy, gdy jednym z nich jest się samemu.
Sławomir Gołaszewski
aka @udioMara
Materiał ukazał się w magazynie Free Colours nr 16.